Menu
Jestem kobietą, chodziłam regulrnie do ginekologa na standardowe wizyty, ale dopiero przy USG zostało wykryte coś bardzo dziwnego. Usłyszałam o tym po raz pierwszy w życiu, na swoim pierwszym tego typu badaniu ginekologicznym. Moje jajniki podobno nie były sobą. Zmieniły się w tzw. torbiele dermoidalne. Takie, które nie mogą się wchłonąć. Poczułam stres. Co to wszystko oznaczało dla mnie?
Torbiel dermoidalna, zwana też skórzastą lub potworniakiem dojrzałym, to rodzaj łagodnego nowotworu. Nazwa wzięła się od budowy torbieli, składa się ona bowiem z innych tkanek takich jak: skóra, kości, włosy. Z tego powodu nie może się wchłonąć jak tzw. torbiele czynnościowe i powinna zostać usunięta chirurgicznie.
Istnieją łagodne i złośliwe odmiany potworniaków, jednak może pojawić się ryzyko przerodzenia się tej pierwszej w drugą. Nie znane są również do końca przyczyny powstawania tego typu torbieli. Prawdopodobnie jej powstanie wiążę się jeszcze z okresem ciąży, kiedy komórki zaczynają dojrzewać do postaci komórek jajowych, jednak właśnie w tym momencie mogą ulec przemianom, które prowadzić będą do wytworzenia się innych komórek np. nowotworowych czy tych wywodzących się z ekodermy. Torbiele te tworzą się zazwyczaj u młodych kobiet w wieku rozrodczym.
Moja zmiana była łagodna. Nie wiedziałam jednak o tym od początku. Trzeba było wykluczyć możliwość czegoś złośliwego, a to oznaczało konsultacje z kilkoma specjalistami, tomografię i oznaczenie markerów z krwi. To sprawiło, że ponad 2 tygodnie żyłam w stresie, wiecznym zmęczeniu i ze świadomością, że w najbliższej przyszłości i tak czeka mnie operacja. Guzy były tak duże, że przesunęły mi całe narządy wewnętrzne.
Dodatkowo czas ten zbiegł się z trudną sytuacją w życiu prywatnym. Poczułam się kimś gorszym, wręcz bezwartościowym, kto jest „chory”, więc lepiej nie zaprzątać sobie nim głowy. Miałam wiele negatywnych myśli, które powodowały, że mój stan psychiczny również znacząco się pogorszył.
Spojler – to, że się tak czułam miało się nijak do rzeczywistości. Później pojęłam, że to wszystko nieprawda. Choroba nie mówiła w żaden sposób o mojej wartości. Zrozumienie tego trochę mi zajęło. Jednak o tym o zaraz 🙂
Trafiłam do szpitala, byłam pod okiem dobrego specjalisty, ale samo doświadczenie nie należało oczywiście do przyjemnych. Operacja odbyła się na czas, przebiegła pomyślnie, była wykonana metodą laparoskopową, o którą prosiłam.
Polega ona na wycięciu trzech, małych otworów w brzuchu pacjentki i wprowadzeniu przez nie narzędzi. Laparoskop to rurka składająca się z teleskopu, małej kamery i latarki. Umożliwia podgląd tego, co dzieje się w jamie brzusznej. Ta metoda nie jest tak inwazyjna jak operacja otwarta, ślady pooperacyjne są też mniejsze i nie tak widoczne.
Następnego dnia po operacji, kiedy odwiedził mnie mój lekarz, dowiedziałam się, że to nie były dwie torbiele, tylko jedna. Przeszła na oba jajniki, ale wytworzyła się w lewym. Miała 18 cm. To wielkość dojrzałej pomarańczy. Gdybym nie poszła na USG nie wiedziałabym o tym, a torbiel zapewne by rosła.
Jej obecność nie dawała znaczących objawów, nie byłam świadoma, że ją w sobie mam. Jedynie zdarzał mi się ból przy współżyciu i cierpiałam na ciągły ból kręgosłupa lędźwiowego. Byłam pewna, że to kwestia stwierdzonej kilka lat wcześniej delikatnej skoliozy. To jednak nie ona, a torbiel na lewym jajniku, która uciskała mi na narządy a te na kręgosłup. Od czasu operacji nie czuję tego bólu w kręgosłupie praktycznie w ogóle.
Po operacji dochodziłam do pełni sił około miesiąca. Pierwszy tydzień opierał się głównie na leżeniu, niesmacznej diecie i krótkich spacerach, żeby się nie nadwyrężać. Później zaczęłam chodzić normalnie do pracy, nie mogłam jednak dźwigać i ważne było, żebym się oszczędzała i nie narażała na zbyt szalone aktywności ruchowe.
To była moja pierwsza operacja w dorosłym życiu, gdzie byłam już w pełni wszystkiego świadoma a pośrednikami pomiędzy lekarzem a mną nie byli rodzice. W całym tym czasie w mojej głowie pojawiało się milion myśli. Czy jeśli to jajnik to jak to wpłynie na moją gospodarkę hormonalną? Czy jeśli to będzie zmiana złośliwa, czy będę musiała usunąć jajnik? Czy moje ciało nie będzie już atrakcyjne? Istny mętlik i bałagan w mojej głowie.
Na szczęście teraz pora na tak nazwane przeze mnie pozytywne powikłania po operacji. Mają one wymiar głównie emocjonalny. Paradoksalnie przeżycie tego trudnego okresu w życiu wzmocniło mnie. Brzmi to górnolotnie, ale już wyjaśniam, co przez to rozumiem.
Zaczęłam bardziej dbać o zdrowie, wprowadziłam zdrowsze produkty i więcej ruchu do swojego życia, doceniłam i dostrzegłam w swoim życiu osoby, które przy mnie były, zadbałam o swoje dobre, psychiczne samopoczucie. Czas po operacji był również impulsem do spojrzenia na moje życie z innej perspektywy. Wtedy podjęłam decyzję, że chcę zacząć regularnie podróżować i zobaczyć jak najwięcej świata. Wprowadziłam ten plan w życie.
Obraz przedstawiony powyżej brzmi idyllicznie. I choć wpływ operacji na moje życie był w dalszym okresie pozytywny, nie było samych wzlotów. Były też upadki.
Moment krytyczny pojawił się 8 miesięcy od operacji, gdy na kontrolnym USG dowiedziałam się, że znów tworzy się ta sama torbiel na moim jajniku. Poczułam lęk, bo przecież lekarz mówił, że szanse na nawrót tego rodzaju torbieli są znikome. Poszłam na kolejną konsultację do doktora, który mnie operował. Powiedział, że zmiana jest tak minimalna, że ciężko stwierdzić, czym jest i żebym przyszła za kolejne 4 miesiące.
Po kilku dniach płaczu i stresu uświadomiłam sobie, że ten lęk, który czułam, pozostał mi ze wspomnień po poprzedniej operacji. Wiedziałam już jakie mam rokowania, jak postępować, jeśli to znów ta torbiel. Wytrwałam, zrobiłam dla siebie dużo dobrego, regularnie się badam i jeśli będzie trzeba poradzę sobie po raz drugi. Lęk wynikał tylko z doświadczeń z przeszłości.
Przy następnym badaniu USG wyszło, że zmiana nie powiększa się. Nie ma pewności, czy to nowa rozwijająca się torbiel, czy też zmieniony po operacji jajnik. Póki, co to dobre informacje, ale i tak będę to dalej kontrolować.
Wykrycie torbieli i operacja to był jeden z trudniejszych momentów, ale historia ta uświadomiła mi, że warto badać się regularnie. Zaczęłam nawet zachęcać swoje koleżanki do wizyt u ginekologów i mówiłam im, aby pamiętały o profilaktyce.
Często nie wyczuwamy lub nie zauważamy pierwszych objawów. Choroby ginekologiczne mogą powodować wiele dyskomfortu w naszym życiu. Nie tylko w znaczeniu fizycznym, ale też psychicznym. Profilaktyka nam nie szkodzi, a wręcz może nam bardzo pomóc. Wczesne rozpoznanie przyczyny bólu może wnieść dużo do przyszłego leczenia.
Artykuł opublikowany w ramach realizacji projektu „Rozwijamy aplikację Pacjenci Pacjentom z Tobą”, realizowanego z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG.
kontakt
fundacja@ludzieimedycyna.pl
ul. Barska 11/13/16
K02-315 Warszawa
@ 2023 Wszelkie prawa zastrzerzone Fundacja Ludzie i Medycyna